środa, 26 maja 2010

Moja Matko ...


Nie zapominam o Tobie Moja Matko ...
Dzień taki jak dzisiejszy - „Dzień Matki”, wywołuje wyjątkowe refleksje i przemyślenia. Z perspektywy przeżytych lat, wielu życiowych przygód i doznań, bardziej niż w młodości to słowo „Matka” staje się znaczące, a w ślad za tym w świadomoiści dzwięczy melodia i słowa pieśni w wykonaniu Bernarda Ładysza „Moja Matko ja wiem, wiele nocy nie spałaś, gdym opuszczał swój dom, aby iść w obcy świat ..........”.
Cóż, ileż wspomnień wywołują słowa o Tej, która od pierwszych chwil życia dawała nam gwarancję największej serdeczności, opieki i troski.
Nie mając daru poetyckiego wysławiania się, posłużę się wierszem „Matka” – Joanny Suck:

Może, gdy będziesz stary
Dopiero zrozumiesz, co znaczy matka,
co oznacza dom, gdy jej troskliwa ręka
w świata obcym tłumie
nie poprowadzi ciebie
do bezpiecznych stron.
Gdy już cię nie obroni,
Nie zdoła zapobiec,
Do serca nie przytuli.
Gdy przyjdzie ten czas,
Wtedy dopiero człowiek
Naprawdę rozumie,
Co znaczy matka
Dla każdego nas.

niedziela, 23 maja 2010

Kolejna wydana książka ....

To już kolejna, dziewiąta książka o byłych więźniach obozów koncentracyjnych czyli uzupełnienie do wcześniej wydanych Martyrologium: Mieszkańców Ziemi Rybnickiej, Mieszkańców Ziemi Oświęcimskiej, Mieszkańców Ziemi Bielska Bialskiej i Mieszkańców Ziemi Żywieckiej. Chyba jednak najlepszym wprowadzeniem do tego opracowania jest tekst przedmowy dobranej z książki Jerzego Ptakowskiego do wydanej przez siebie książki „Oświęcim bez cenzury i bez legend”.
Ten były więzień, w taki oto sposób wprowadza nas do wspomnień o pobycie w jednym z kilku obozów w jakich przeżywał swoją golgotę:
[...] Oświęcim to otchłań. Ciągnie w głąb wspomnieniami wszystkich, którzy nad tą przepaścią zawiśli. Trudno było przenieść na papier przeżycia obozowe, gdy rany krwawiły. Jeszcze trudniej dziś, gdy rodzą się pytania, czy przeżycia te były rzeczywistością czy tylko koszmarnym snem. Nie dziwię się, że są ludzie, którzy w istnienie obozów nie chcą wierzyć. Próbują w ten sposób uspokoić sumienie, które nie pozwala się uśpić.
Bądźmy, proszę, cierpliwi i wyrozumiali wobec okaleczonych, półżywych, wyziewami krematoriów zatrutych, gdy wspominają przeszłość. Jest nas już tak niewielu! Cztery miliony naszych kolegów zmarłych, zagazowanych i zamęczonych w oświęcimskiej katordze już ust nie otworzy. Jęk ich zatrzymał się w widłach Soły i Wisły. [...]
W dalszej przedmowie autor zastanawia się, czy wobec „ogromu literatury dotyczącej obozów celowe jest ukazanie się jeszcze jednej książki poświęconej Oświęcimiowi?”.
Cóż, opracowuję i ja od kilku lat słowniki biograficzne i niemal otaczają mnie zewsząd życiorysy tych – którzy byli skazani na golgotę w hitlerowskich obozach zagłady. Mnie los oszczędził tego typu tragicznych przeżyć, wczuwam się jednak w ich ekstremalne przeżycia, doświadczane lęki, strach, upokorzenia, męczeństwo. W mojej wyobraźni materializują się ICH zachowania, obrazy ludzi, którzy mieli określone plany, marzenia, perspektywy na dalsze życie, a które rasa nadpanów to wszystko w tak brutalny sposób unicestwiła. Traktuję ICH jak najbliższych, gdyż męczennicy obozów koncentracyjnych, więzień hitlerowskich, polenlagrów, obozów jenieckich, poprzez cierpienie na jakie zostali skazani, zasługują na najwyższą serdeczność, szacunek i pamięć.