poniedziałek, 23 marca 2009

Reflkeksja o honorze, agentach UB, tzw. lojalkach ...

Opracowując materiały o byłych więźniach hitlerowskich obozów koncentracyjnych trafiam między innymi na takie relacje:
„Dora” (chodzi o osadzenie więźnia w obozie koncentracyjnym KL Dora-Mittelbau, miejscowość w Niemczech, okręg Halle) była prawdziwą podziemna fabryką. W rozbudowie znajdowały się ogromne tunele o nieznanym nam (w tym czasie) przeznaczeniu. W okresie gdy tam przebywałem - w podziemiach (4.12.1943 r. – 15.05.1944 r.), prowadzono roboty do przebicia Stolli B i C. Warunki były straszliwie ciężkie. Więźniów nie wyprowadzono w ogóle na powierzchnię ziemi. W całych tych tzw. halach - w przodzie, gdzie były nasze bloki mieszkalne, powietrze było nie do zniesienia. Przy niewystarczającej wentylacji szczególnie dokuczały smrody z podziemnych latryn i z prochu strzelniczego zużywanego do odstrzału urobku w drążonych tunelach. Za pomieszczenia mieszkalne służyły hale nr 42 i 43, położone prawie bezpośrednio przy prowadzonych robotach kamiennych, czyli w miejscu, gdzie i tak już niedostateczna wentylacja była najsłabsza. Dla załatwienia potrzeb fizjologicznych więźniów, przeznaczono u wejścia do hal sypialnych odpowiednie baseny, z których smród w połączeniu ze spalinami (od wybuchów strzelniczych) stwarzał okropną atmosferę. Z ilości około 5 tysięcy więźniów, codziennie umierało kilkadziesiąt. Ciężko chorych więźniów nie zostawiono na koi do czasu skonania, lecz już przed śmiercią związywano im ręce nad głową, wynoszono i układano na cementowej podłodze w hali - przy innych już zmarłych, albo konających więźniach. Były to warunki najgorsze, jakie tylko w ciągu mojego dwu i półrocznego „stażu” obozowego przeżyłem. Oczywiście, w tak piekielnych warunkach, w dzikiej obronie własnego życia, znacznie zmalała solidarność i koleżeństwo pomiędzy więźniami. Dosyć powszechne były kradzieże nawet tych marnych łachmanów więźniarskich, co w końcu doprowadziło do tego, że do spania nie rozbierano się wcale. Koi do spania nie było w wystarczającej ilości, więc w porze przed spoczynkiem, odbywały się regularne bójki o miejsce na koi. Przypominam sobie, że kiedyś przy szukaniu miejsca na koi dostałem drewniakiem w głowę, że aż spadłem z koi z mocno potłuczoną głowa i półprzytomny. Pomieszczenia oczywiście były zawszone, a do tego brudne koce i podarte ubrania więźniarskie. O myciu lub goleniu nie było mowy. Woda była, lecz tylko przy betoniarkach, a zbliżenie się do niej groziło utratą życia. Było kilkanaście wypadków, że więzień próbujący napić się lub zaczerpnąć trochę wody – został zabity. Praca wykonywana codziennie – także w niedziele i święta po 12 godzin na dobę, była bardzo ciężka, Odbywała się pod nadzorem wściekłych kapo oraz oprawców z SS. Przez pozostałe 12 godzin, miały miejsce apele i stójki 2 – 3 godzinne, czekanie na obiad składający się zawsze z „chudej” i jałowej zupy, a potem dalsze 2 – 3 godziny czekania na odbiór chleba. Pozostałe kilka godzin przeznaczone były na spanie przy dusznym i ciężkim powietrzu, urozmaicone bezskutecznym zwalczaniem wszy i szczurów.
Moje przykre refleksje - nie dawano tamtym więźniom styropianu by nie odczuwali chłodu od posadzki, żaden z tamtych aresztowanych nie podpisywał „układów” z gestapowcami by chronić własny tyłek lub członka rodziny. Gdy zaś jakiś pojedynczy osobnik dopuścił się takiej nikczemności, jednoznacznie nazywano go zdrajcą. Tamci aresztowani członkowie organizacji konspiracyjnych byli twardzi, nieprzekupni, chociaż w większości przypadków ich rodziny były faktycznie zagrożone lub natychmiast wywożone do obozów i skazywane na pewną śmierć.
Jak się to ma do owego kombatanctwa - stawiającego w jednym szeregu tamtych byłych więźniów z internowanymi z okresu lat osiemdziesiątych? Czyżby różnica była aż tak mała? Na domiar złego, z jakimż cynizmem trwa obrona tych, którzy dla własnych profitów, kariery czy wygodnego ustawieniu się w życiu, podpisywali UB-owcom owe „lojalki”.
Obrzydliwość - mówić w przypadku uwikłania w podpisywanie jakichś zobowiązań wobec UB-owców (nawet bez rzeczywistej współpracy), że ma to coś wspólnego z patriotyzmem lub porównywaniem się do męczenników, dla których świętością było owe „BÓG HONOR OJCZYZNA”!!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz